Co by było gdyby...? - Szeptucha

Witajcie Kochani!

Niedawno była premiera nowej książki Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli "Szeptuchy". Przedpremierowo szukałam książki w empiku z nadzieją, że może się uda dorwać ją wcześniej, jednak niestety w moim jej nie było. Przyjechałam do Warszawy i w dniu premiery zajrzałam do małej księgarni niedaleko mojej uczelni. Rozejrzałam się, jak to zwykle (choć tym razem miałam cel - szukałam prezentu dla chłopaka) i dostrzegłam na środku stołu ją - "Szeptuchę". Od razu zgarnęłam ją w ręce i dopiero wtedy zaczęłam szukać tego po co przyszłam. To był naprawdę dobry dzień.
Nic tak nie poprawia kobiecie humoru, jak zakupy i... nic tak nie poprawia humoru książkoholikowi, jak nowa książka, więc oba warunki spełnione.
Wiecie już jak trafiła w moje rączki, a teraz opowiem, jak mi się podobała.
Zapraszam!



"Drogi Czytelniku,
czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu? Czy nadal wierzylibyśmy w pogańskich bogów? Jak dzisiaj wyglądałoby nasze państwo? Zapraszam Cię na magiczną podróż do innej rzeczywistości..."

Tymi słowami wita nas autorka na samym początku książki. Jaka jest magiczna rzeczywistość, o której mówi?


Gosia, a właściwie Gosława Brzózka jest świeżo upieczoną absolwentką Akademii Medycznej. Jedynym co musi jeszcze zrobić, aby móc pracować w wybranym przez siebie zawodzie lekarza jest odbycie praktyk u szeptuchy. Teraz powinno paść pytanie: kim jest szeptucha? Otóż szeptucha jest to uzdrowicielka, która leczy swoich pacjentów przy pomocy głównie ziołolecznictwa i tak zwanych domowych sposobów leczenia chorób, jednak warunkiem koniecznym, jaki musi zostać spełniony jest wiara w to, że dzięki spełnianiu rad szeptuchy zostanie się uleczonym. Wracając do treści. Gosia nie jest przekonana do pogańskich bogów, tradycji i pracy szeptuch, jej zdaniem odpowiedzialny za leczenie powinien być lekarz, a bogowie i obyczaje mogłyby wręcz zniknąć. W ramach rocznych praktyk razem z przyjaciółką przenosi się do Kielc. W małej wsi Bieliny u szeptuchy, która każe mówić na siebie Baba Jaga (przypadek?) rozpoczyna swoją walkę z... głównie komarami. Dziewczyna poza zwyczajną pracą dowiaduje się wielu rzeczy związanych z ludowymi tradycjami. Co więcej dowiaduje się tego z własnego doświadczenia, przy okazji poznając pewnego przystojnego praktykanta miejscowego kapłana. Co odkryje Gosia? Czy jej życie dalej będzie tak poukładane? Czego się nauczy? 

Główna bohaterka książki jest całkiem sympatyczną postacią. Oczywiście jest momentami dość irytująca, jednak nie można odmówić jej błyskotliwości, pomysłowości oraz inteligencji. Szczerze powiedziawszy dziewczyna dużo bardziej pasowałaby do naszego świata. Tam ma problem z odnalezieniem się w świcie pełnym bożków, boginek, demonów i całej tej ludowej oprawy. Jej głównym problemem jest brak wiary w to, co robi na praktykach. Postać jest dobrze zarysowana. Bez problemu można wczuć się w jej rolę (myślę, że bardzo pomaga fakt, że nie wierzy w tamtejszych bogów). Postać, którą chyba polubiłam najbardziej w całej książce, czyli Baba Jaga jest... zupełnie inna niż można ją sobie wyobrażać. Ta kobieta posiada ogromną wiedzą oraz potrafi sobie poradzić w różnych okolicznościach. Nie można zapomnieć o przystojnym Mieszku, jego główną zaletą jest tajemniczość. Przez mniej więcej połowę książki prawie nic o nim nie wiemy, a jego sekret jest dość nietypowy. Opowiadając o tej książce trzeba wspomnieć, że występują tu także słowiańscy bogowie, czyli Swarożyc, Weles i Świętowit.


Pomysł na fabułę jest oryginalny i świeży, jednak musiał zakraść się typowy książkowy romans i motyw wybranki, od której zależy równowaga świata. Wszystko jest w granicach rozsądku. Dużo tajemnic skrywanych przez postaci zdecydowanie zachęcało mnie do czytania. Nie można zapomnieć o sporej ilości zwrotów akcji. Wydaje mi się, że książka jest idealna dla miłośników serii pani Miszczuk o Wiki. Czytało się ją równie lekko i przyjemnie. Mimo wszystko spodziewałam się chyba troszkę więcej po pomyśle na fabułę, zwłaszcza, że cała otoczka jest dość ciekawa. Denerwował mnie także powtarzający się schemat: święto obchodzone na wsi, spotkanie szeptuch i kapłanów, tajemniczy zwrot akcji - wierzę, że to był dobry sposób na odkrycie sekretu, ale myślę, że można wymyślić jeszcze mnóstwo innych okoliczności.

Ogromny plus ode mnie za oprawę graficzną książki. Jest prześliczna i (przynajmniej częściowo) odnosi się do tematyki. Na okładce można zobaczyć i wyczuć liście paproci, rysunki tych liści można znaleźć także wewnątrz przy każdym z rozdziałów. Na wewnętrznej stronie okładki można znaleźć dwa z przedstawionych metod leczenia przez szeptuchę. Wyglądają one jak kartki zapisane przez główną bohaterkę, co więcej są opatrzone odpowiednim komentarzem ;)

Podsumowując, czytelnicy książek pani Miszczuk będą zachwyceni jej nową powieścią, ponieważ mimo tych wad, o których napisałam jest bardzo przyjemna i napisana z humorem. Pomysł na fabułę, jak dla mnie to strzał w dziesiątkę, jednak biorąc pod uwagę wykonanie książka otrzymała ode mnie 7/10 gwiazdek. W dodatku wiadomo już, że wydany zostanie drugi tom o nazwie Noc Kupały.

Czytaliście już Szeptuchę? Jeżeli tak to koniecznie dajcie znać w komentarzach o wrażeniach. Jeżeli nie to zachęcam do sięgnięcia i zapoznania się z tą sympatyczną lekturą.

Serdecznie pozdrawiam
Wasza WysnilamSen

Komentarze

  1. Nie czytałam, ale mam na nią wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę pozycję mam na oku od pierwszej wzmiance o jej premierze. Kolejna pozytywna rekomendacja tylko potwierdza, że muszę szybko ją przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, jak najszybciej :) Naprawdę ciekawa pozycja ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie nam bardzo miło jeśli podzielisz się z nami swoim zdaniem :)

Popularne posty