Wkraczając w rozgrywkę między światłością, a mrokiem - "Królowa Tearlingu"
Witajcie Kochani!
Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która zachwyca swoją okładką! Mowa o "Królowej Tearlingu" Eriki Johansen. Gdy tylko na nią spojrzałam wiedziałam, że muszę ją mieć. Twarda oprawa, złote zdobienia i ciekawy opis. Wszystko zapowiadało się idealnie, czy tak było?
Przeczytajcie recenzję, a się dowiecie.
Główną bohaterką jest młoda dziewczyna - Kelsea. Jest księżniczką, lecz nie wie wielu rzeczy o sobie, swojej przeszłości oraz zadaniu jakie zostanie przed nią postawione. W dniu jej dziewiętnastych urodzin przed drzwiami domu zjawiają się gwardziści zabierający ją w podróż do stolicy, gdzie obejmie słuszne sobie miejsce. Podróż jest niebezpieczna ze względu na stosunki polityczne rządzące światem "Królowej Tearlingu". Tearling jest jednym z trzech państw będących pod wpływem czwartego - Mortmesne, któremu przewodzi potężna czarownica - Szkarłatna Królowa. Celem wszystkich jest pozbycie się młodej, niedoświadczonej Kelsea, której rządy mogą zaszkodzić kruchym sojuszom. Jednak czy to sojusze uratują królestwo, czy może wręcz przeciwnie? Jakie decyzje podejmie dziewczyna i do czego doprowadzą? Czy księżniczka podoła wyzwaniu?
Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając "Królową Tearlingu".
Kelsea wbrew wszystkim przewidywaniom, nie była aż tak schematyczna - i bardzo dobrze. Może nie trafiła na listę moich ulubionych bohaterek, lecz spełniła większość z moich oczekiwań. Moją ulubioną postacią z tej książki był Lazarus. Nie wiem czym mnie do siebie zachęcił, lecz jak tylko przeczytałam jego imię (które kojarzy mi się z liceum i pierwszymi lekcjami programowania na kółku) wiedziałam, że go polubię. Nie pomyliłam się mężczyzna był naprawdę bardzo dobrą postacią.
Sytuacje przedstawione w książce momentami są niezrozumiałe i nie do końca wiedziałam, skąd właściwie się wzięła opisana scena, czego dotyczy i co ma prezentować. To samo było z zakończeniem (nie powiem jakie było oprócz tego, że było nagłe, tak bardzo, że prawie go nie było...). Nie porwała mnie również postać Szkarłatnej Królowej. Akcja trochę ciągnęła się. Nie działo się nic oprócz przyzwyczajania się dziewczyny do zamku. Momentami pojawiały się wątki, od których nie mogłam się oderwać, co ratuje tą powieść. Zainteresował mnie również klimat powieści, pomysł na fabułę oraz wątek głównej bohaterki, będącej jedną wielką zagadką.
Jeszcze raz wspomnę o okładce. Jest naprawdę cudowna. Ciemne kolory, zamek na wzgórzu oraz śliczne, złote zdobienia - zwłaszcza te na grzbiecie. Nie mogę się na nie napatrzeć. Twarda oprawa dodatkowo zwiększa atrakcyjność oraz nadaje charakteru. Po otwarciu widzimy obrazek morza i statków przedstawionych jakby złotym kolorem. W książce znajduje się również mapka przedstawiająca opisywane miejsca. Kolejne księgi, na które podzielona jest powieść także mają zdobienia. Są także rozdziały, a każdy rozpoczyna się krótką notką z historii Tearlingu, fragmentem wiersza czy po prostu opisem spisanym w tamtym świecie.
Podsumowując książka była ciekawa. Zainteresowała mnie, ale nie przeczytałabym jej ponownie. Myślę, że sięgnę po następny tom, ponieważ jestem ciekawa, co stanie się z Lazarusem oraz z Kelsea. Mogę polecić tą książkę na nudny wieczór, po przeczytaniu będzie się pięknie prezentować na półce. Po zastanowieniu przyznałam tej powieści 6/10.
Czytaliście "Królową Tearlingu"? Czekacie na drugi tom?
Piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam
Wasza WysnilamSen :)
Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która zachwyca swoją okładką! Mowa o "Królowej Tearlingu" Eriki Johansen. Gdy tylko na nią spojrzałam wiedziałam, że muszę ją mieć. Twarda oprawa, złote zdobienia i ciekawy opis. Wszystko zapowiadało się idealnie, czy tak było?
Przeczytajcie recenzję, a się dowiecie.
Główną bohaterką jest młoda dziewczyna - Kelsea. Jest księżniczką, lecz nie wie wielu rzeczy o sobie, swojej przeszłości oraz zadaniu jakie zostanie przed nią postawione. W dniu jej dziewiętnastych urodzin przed drzwiami domu zjawiają się gwardziści zabierający ją w podróż do stolicy, gdzie obejmie słuszne sobie miejsce. Podróż jest niebezpieczna ze względu na stosunki polityczne rządzące światem "Królowej Tearlingu". Tearling jest jednym z trzech państw będących pod wpływem czwartego - Mortmesne, któremu przewodzi potężna czarownica - Szkarłatna Królowa. Celem wszystkich jest pozbycie się młodej, niedoświadczonej Kelsea, której rządy mogą zaszkodzić kruchym sojuszom. Jednak czy to sojusze uratują królestwo, czy może wręcz przeciwnie? Jakie decyzje podejmie dziewczyna i do czego doprowadzą? Czy księżniczka podoła wyzwaniu?
Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając "Królową Tearlingu".
Kelsea wbrew wszystkim przewidywaniom, nie była aż tak schematyczna - i bardzo dobrze. Może nie trafiła na listę moich ulubionych bohaterek, lecz spełniła większość z moich oczekiwań. Moją ulubioną postacią z tej książki był Lazarus. Nie wiem czym mnie do siebie zachęcił, lecz jak tylko przeczytałam jego imię (które kojarzy mi się z liceum i pierwszymi lekcjami programowania na kółku) wiedziałam, że go polubię. Nie pomyliłam się mężczyzna był naprawdę bardzo dobrą postacią.
Sytuacje przedstawione w książce momentami są niezrozumiałe i nie do końca wiedziałam, skąd właściwie się wzięła opisana scena, czego dotyczy i co ma prezentować. To samo było z zakończeniem (nie powiem jakie było oprócz tego, że było nagłe, tak bardzo, że prawie go nie było...). Nie porwała mnie również postać Szkarłatnej Królowej. Akcja trochę ciągnęła się. Nie działo się nic oprócz przyzwyczajania się dziewczyny do zamku. Momentami pojawiały się wątki, od których nie mogłam się oderwać, co ratuje tą powieść. Zainteresował mnie również klimat powieści, pomysł na fabułę oraz wątek głównej bohaterki, będącej jedną wielką zagadką.Jeszcze raz wspomnę o okładce. Jest naprawdę cudowna. Ciemne kolory, zamek na wzgórzu oraz śliczne, złote zdobienia - zwłaszcza te na grzbiecie. Nie mogę się na nie napatrzeć. Twarda oprawa dodatkowo zwiększa atrakcyjność oraz nadaje charakteru. Po otwarciu widzimy obrazek morza i statków przedstawionych jakby złotym kolorem. W książce znajduje się również mapka przedstawiająca opisywane miejsca. Kolejne księgi, na które podzielona jest powieść także mają zdobienia. Są także rozdziały, a każdy rozpoczyna się krótką notką z historii Tearlingu, fragmentem wiersza czy po prostu opisem spisanym w tamtym świecie.
Podsumowując książka była ciekawa. Zainteresowała mnie, ale nie przeczytałabym jej ponownie. Myślę, że sięgnę po następny tom, ponieważ jestem ciekawa, co stanie się z Lazarusem oraz z Kelsea. Mogę polecić tą książkę na nudny wieczór, po przeczytaniu będzie się pięknie prezentować na półce. Po zastanowieniu przyznałam tej powieści 6/10.
Czytaliście "Królową Tearlingu"? Czekacie na drugi tom?
Piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam
Wasza WysnilamSen :)

Kupiłam ją w sumie ze względu na okładkę ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Może w święta się uda ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/