Surogatki -> jedyna szansa arystokracji ~ "Klejnot"

Witajcie Kochani!

Po wydaniu kolejnego już tomu "Rywalek"  na polski rynek wkroczyła nowa powieść w równie pięknym ubranku, czyli "Klejnot" Amy Ewing. Na pierwszy rzut oka opis obu historii jest podobny, ale nic bardziej mylnego. Losy opisane w tych dwóch powieściach są całkiem inne. To świat przedstawiony w "Klejnocie" jest tym gorszym i brutalniejszym, a prawdziwe wyzwanie stoi przed Violet.


Violet Lasting jest przygotowywana na surogatkę od 12 roku życia. Właśnie wtedy zostaje zabrana rodzinie i przeniesiona do Magazynu na szkolenie. Jej przeznaczeniem staje się zostać kupioną na Aukcji, aby urodzić dziecko jednej ze szlacheckich rodzin.
Dla szlachty surogatki są jedynie numerami, inhibitorami, które mają przechować dziecko, są zabawkami - nie mają wartości. W tej najbogatszej strefie liczy się jedynie pozycja, a każde narażenie reputacji jest surowo karane. Jak Violet poradzi sobie z tą sytuacją? Czy dziewczynie uda się pozostać sobą mimo wszystko? Jaki naprawdę jest świat Klejnotu?


Największym atutem tej powieści jest zdecydowanie pomysł na fabułę. Motyw surogacji, to coś, czego nie widziałam jeszcze w książce o tematyce antyutopijnej. Ciekawa jest także sytuacja polityczna kraju oraz to, jak ludzie walczą o pozycje na drabinie hierarchii. 
Świat przedstawiony w "Klejnocie" podzielony jest kilka stref ze względu na stan majątkowy. Najbiedniejsi mieszkają w Bagnie, zaś najbogatsi w tytułowym Klejnocie. Właśnie w tych ubogich kręgach na świat przychodzą dziewczynki, które mogę uratować arystokrację, rodząc im dzieci. Wydaje mi się, że to jest dosyć oczywisty wątek w powieści, jednak dodaje mocy przekazowi. 

Bohaterowie w książce nie są zbyt porywający. Większość z nich jest przewidywalna i nijaka przez większość czasu. Główna bohaterka jest irytująca i bezmyślna, jednak czasem zdarza się jej zrobić coś, co można pochwalić. Postać mająca rozkochać w sobie większość dziewcząt czytających tę powieść, czyli Ash również nie przekonał mnie do siebie. Owszem, jest taki, jak schemat przewiduje, ale nic więcej. Jedynym bohaterem, który mnie zaintrygował jest Granet. Chyba tylko ten bohater nie do końca wpasował się w szablon.

"Klejnot" czytało się naprawdę dobrze. Akcja nie rozciągała się, wszystko płynnie szło do przodu. Sam temat bardzo mnie zainteresował i chętnie sięgnę po drugi tom, jak tylko zostanie wydany w Polsce. Książka pokazuje wartość wolnej woli w dość oryginalny sposób.
Powieść jest naprawdę warta przeczytania ze względu na treść, jaką niesie. W ogólnym rozrachunku otrzymała ode mnie 7/10 gwiazdek.

Czytaliście "Klejnot"? Jeśli tak napiszcie mi w komentarzu Wasze wrażenia!

Całuję 
Wasza WysnilamSen

Komentarze

  1. Chyba jej nie przeczytam. Bohaterowie, to jest to na co w książkach zwracam szczególną uwagę - a w tej są słabi więc sobie daruję.
    Nominowałam Cię do LBA. Więcej na: houseofreaders.blogspot.com

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, ale ostatnio rzuciła mi się w oczy. Historia wydaje się bardzo ciekawa.

    P.S. Jeśli masz ochotę nominowałam Cię do LBA. Starałam się zadawać stricte książkowe pytania. Więcej szczegółów tutaj: http://atociwynalazek.blogspot.com/2015/10/lba.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie nam bardzo miło jeśli podzielisz się z nami swoim zdaniem :)

Popularne posty