Liczy się tylko Ferrin, zaglądając do świata "Kronik Ferrinu"
Cześć Kochani!
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć troszkę o serii napisanej przez polską autorkę Katarzynę Michalak. Na moim blogu pojawiły się recenzje dwóch książek tej autorki ("Poczekajka", "Wiśniowy dworek"), które serdecznie polecam.
Do tej recenzji zbierałam się dość długo. Zresztą są to jedne z moich ukochanych książek. Mowa o "Kronikach Ferrinu".
Cykl składa się z 5 tomów, dość obszernych, które czyta się z łatwością.
Może na dobry start dwa cytaty z serii (moje ukochane):
Najpierw ogólnie o fabule. Seria mówi o tajemniczej krainie Ferrinu, która dla jej mieszkańców jest cenniejsza niż wszystko inne. Do tego świata pełnego magii i zdominowanego przez wojnę trafia młoda kobieta, która na czas pobytu przybiera imię Anaela. Aby ratować Ferrin dziewczyna musi poświęcić wszystko całkowicie oddając się woli tamtejszych bogów - Seta i Primei. Anaela jest z każdym (prawie) tomem wzywana do tej magicznej krainy, aby ratować ją przed różnorakimi wrogami. W serii jest mnóstwo bohaterów, którzy wciąż się zmieniają i zaskakują swoimi postawami. Niejednokrotnie stają wręcz na rzęsach, aby pomóc najukochańszemu Ferrinowi i uwielbianej pani Anaeli. Kobieta z każdą wędrówką lepiej poznaje siebie, a także otaczający ją świat. Staje się zdecydowana, pewna siebie, swoich decyzji oraz twarda.
W serii "Kroniki Ferrinu" dostrzec można ile człowiek jest w stanie poświęcić dla prawdziwej miłości.
W Ferrinie trwa wojna, wojna i jeszcze raz wojna. Nic nie jest stałe, a gdy już wydawałoby się, że świat został uratowany, pojawia się coś czego nawet tamtejsi bogowie się nie spodziewają. Krainą rządzi coś potężniejszego, co raz za razem zmusza bohaterów do igrania ze śmiercią.
Anaela, która jest główna bohaterką większości tomów (pojawia się w każdym), jest młodą lekarką (w Ferrinie - Leczącą). Zaadaptowanie się w innym świecie nie idzie jej tak łatwo, jakby tego oczekiwała, jednak po jakimś czasie Ferrin staje się jej drugim domem. Tam odkrywa tajemnice dotyczące swojej rodziny i siebie samej.
W Kronikach nie mogło zabraknąć wątku miłosnego. W pierwszych tomach pojawia się nawet klasyczny trójkąt miłosny, który z kolejnymi tomami rozwija się i ewoluuje.
Bohaterowie są tak wykreowani, że w w ciągu kilku rozdziałów można ich pokochać, a zaraz znienawidzić. Są też tacy, których od początku do końca się kocha (tak mówię o Karinie, o którym wspominałam w tagu). Są bardzo wyraźnie zarysowani, chwilami ich cechy są podkreślone aż do bólu.
Świat przedstawiony w serii jest dość skomplikowany, jednak autorka pokazała go stopniowo, co pozwala na lepsze zrozumienie jego funkcjonowania. Nie zostało oszczędzone brutalnych szczegółów i wulgarnego języka. Książki czyta się lekko, jednak nie można porównywać ich z klasykami typu Tolkien czy Sapkowski, nie dlatego, że są gorsze, lecz dlatego, że są po prostu zupełnie inne.
Owszem może momentami denerwowało mnie zachowanie Anaeli, czy chwilowa przewidywalność fabuły, było to jednak dosyć rzadkie zjawisko. Częściej otwierałam usta w zdziwione "O", gdyż to, co przeczytałam wprawiało mnie w szok. Wiem, że wielu osobom ta seria nie przypadła do gustu i nie przetrwali nawet pierwszego tomu. Ma to swoje wyjaśnienie w języku, który momentami nie powala na kolana, ale można znaleźć w tym szaleństwie metodę i powód do uśmiechu :). Myślę, że warto dać Ferrinowi i jego bohaterom szansę.
Przed podsumowaniem wspomnę jeszcze o okładkach. Jak dostałam tą książkę na Boże Narodzenie od brata, postawiłam ja na półce i mimo ciekawego opisu wygląd okładki odrobinę mnie zniechęcał. Brat mi nie odpuszczał i przy każdej okazji pytał się, jak mi się podobała "Gra o Ferrin". Stwierdziłam, że przecież treść się liczy nie okładka i wzięłam się do lektury. I wszyło tak, że zanim się obejrzałam książka się skończyła, a ja chciałam jeszcze. Do okładki przyzwyczaiłam się w trakcie czytania i spodobała mi się. Tak samo zresztą, jak pozostałe okładki serii. Wspomnę, że moją ulubioną jest ta zielona "Powrotu do Ferrinu".
Książki z serii kupowałam praktycznie od razu po premierze i praktycznie pochłaniałam jedna po drugiej, a gdy chciałam wrócić do tego magicznego świata, a kolejne tomu nie jeszcze nie wyszły otwierałam "Grę o Ferrin" wracając do początków.
Ostatni tom "Pani Ferrinu" wydany został na początku 2015 roku. Bardzo się cieszyłam, że już mogę go przeczytać, jednak przyszła także świadomość, że to już ostatni. Wiem, że będę tęsknić za Ferrinem, dlatego myślę, że jeszcze nie raz do niego wrócę.
"Kroniki Ferrinu" kocham całym serduszkiem i serdecznie polecam wszystkim, którzy jeszcze ich nie czytali. Na pewno zapewnią one niezapomniane przygody i emocje, a pojedynki rycerskie oraz magia powieści zaprze dech w piersiach.
Kolejność tomów, a w nawiasie moja ocena na portalu lubimy czytać:
1. Gra o Ferrin 10/10
2. Powrót do Ferrinu 9/10
3. Serce Ferrinu 10/10 -> tu po raz pierwszy pojawia się mój najukochańszy Karin
4. Wojna o Ferrin 10/10
5. Pani Ferrinu 9/10
Nie odpuszczę. Muszę się pochwalić. W trakcie Warszawskich Targów Książki na stoisku Wydawnictwa Literackiego można było spotkać się z panią Kasią Michalak, zdobyć jej autograf i zamienić kilka słów. Nie mogłam ominąć takiej okazji! Oto i on w "Grze o Ferrin"! Niestety, jak to ja, nie pomyślałam i nie zrobiłam sobie zdjęcia pamiątkowego :(.
Zamieszczam Wam także link do bloga pani Kasi Michalak oraz do oficjalnego facebook'owego fanpage'a.
Całuję Was mocno i na pożegnanie dołączam piosenkę, która kojarzy mi się z tą serią
happysad - Ostatni blok w mieście
Wasza WysnilamSen
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć troszkę o serii napisanej przez polską autorkę Katarzynę Michalak. Na moim blogu pojawiły się recenzje dwóch książek tej autorki ("Poczekajka", "Wiśniowy dworek"), które serdecznie polecam.
Do tej recenzji zbierałam się dość długo. Zresztą są to jedne z moich ukochanych książek. Mowa o "Kronikach Ferrinu".
Cykl składa się z 5 tomów, dość obszernych, które czyta się z łatwością.
Może na dobry start dwa cytaty z serii (moje ukochane):
słowa będące parafrazą słów Zbigniewa Herberta z "Przesłania Pana Cogito"
"Ferrin. Liczy się tylko Ferrin.
A Ferrin to Miłość"
A Ferrin to Miłość"
W serii "Kroniki Ferrinu" dostrzec można ile człowiek jest w stanie poświęcić dla prawdziwej miłości.
W Ferrinie trwa wojna, wojna i jeszcze raz wojna. Nic nie jest stałe, a gdy już wydawałoby się, że świat został uratowany, pojawia się coś czego nawet tamtejsi bogowie się nie spodziewają. Krainą rządzi coś potężniejszego, co raz za razem zmusza bohaterów do igrania ze śmiercią.
W Kronikach nie mogło zabraknąć wątku miłosnego. W pierwszych tomach pojawia się nawet klasyczny trójkąt miłosny, który z kolejnymi tomami rozwija się i ewoluuje.
Bohaterowie są tak wykreowani, że w w ciągu kilku rozdziałów można ich pokochać, a zaraz znienawidzić. Są też tacy, których od początku do końca się kocha (tak mówię o Karinie, o którym wspominałam w tagu). Są bardzo wyraźnie zarysowani, chwilami ich cechy są podkreślone aż do bólu.
Owszem może momentami denerwowało mnie zachowanie Anaeli, czy chwilowa przewidywalność fabuły, było to jednak dosyć rzadkie zjawisko. Częściej otwierałam usta w zdziwione "O", gdyż to, co przeczytałam wprawiało mnie w szok. Wiem, że wielu osobom ta seria nie przypadła do gustu i nie przetrwali nawet pierwszego tomu. Ma to swoje wyjaśnienie w języku, który momentami nie powala na kolana, ale można znaleźć w tym szaleństwie metodę i powód do uśmiechu :). Myślę, że warto dać Ferrinowi i jego bohaterom szansę.
Książki z serii kupowałam praktycznie od razu po premierze i praktycznie pochłaniałam jedna po drugiej, a gdy chciałam wrócić do tego magicznego świata, a kolejne tomu nie jeszcze nie wyszły otwierałam "Grę o Ferrin" wracając do początków.
"Kroniki Ferrinu" kocham całym serduszkiem i serdecznie polecam wszystkim, którzy jeszcze ich nie czytali. Na pewno zapewnią one niezapomniane przygody i emocje, a pojedynki rycerskie oraz magia powieści zaprze dech w piersiach.
Kolejność tomów, a w nawiasie moja ocena na portalu lubimy czytać:
1. Gra o Ferrin 10/10
2. Powrót do Ferrinu 9/10
3. Serce Ferrinu 10/10 -> tu po raz pierwszy pojawia się mój najukochańszy Karin
4. Wojna o Ferrin 10/10
5. Pani Ferrinu 9/10
Nie odpuszczę. Muszę się pochwalić. W trakcie Warszawskich Targów Książki na stoisku Wydawnictwa Literackiego można było spotkać się z panią Kasią Michalak, zdobyć jej autograf i zamienić kilka słów. Nie mogłam ominąć takiej okazji! Oto i on w "Grze o Ferrin"! Niestety, jak to ja, nie pomyślałam i nie zrobiłam sobie zdjęcia pamiątkowego :(.
Zamieszczam Wam także link do bloga pani Kasi Michalak oraz do oficjalnego facebook'owego fanpage'a.
Całuję Was mocno i na pożegnanie dołączam piosenkę, która kojarzy mi się z tą serią
happysad - Ostatni blok w mieście
Wasza WysnilamSen
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie nam bardzo miło jeśli podzielisz się z nami swoim zdaniem :)