Z wizytą w Holandii, czyli "Tulipanowy wirus"
Witam Kochani!
Dziś specjalnie dla Was recenzja :) Jej! Na pewno się cieszycie ;)
Pod ostrze noża padł "Tulipanowy wirus" autorstwa Danielle Hermans, który niedawno skończyłam czytać.

Jest to kryminał z wątkami historycznymi dotyczącymi okresu tulipomanii, czyli XVII wiecznej Holandii. Akcja dzieje się nie tylko w latach 1636-37, ale głównie w czasach współczesnych.
Młody artysta Alek otrzymuje od swojego umierającego wuja Franka tajemniczą, piękną książkę pełną rysunków tulipanów. Chłopak wraz ze swoim najlepszym przyjacielem i jego żoną usiłują odkryć, kto stoi za śmiercią Franka oraz jaki związek z tym miała księga. Pomocą w rozwiązaniu zagadki są przyjaciele zmarłego, którzy stopniowo opowiadają młodym historię działacza i handlarza tulipanów Woutera Winckela. Życie Alka i przyjaciół staje pod znakiem zapytania, a wszystko zależy od tego czy uda im się rozwiązać zagadkę.
Młodzi podążając śladami handlu tulipanami i wskazówkami zostawianymi przez Franka odkrywają historię druzgocącej dla ekonomii oraz gospodarki państwa aukcji tulipanów.
Głównym bohaterem jest porywczy i młody Alek. Najlepszą cechą bohatera jest chyba to, że posiada inteligentnego przyjaciela, bo sam momentami postępował tak idiotycznie i bezmyślnie, że aż bolało (nie umiem inaczej tego określić). Bohaterem, którego zaakceptowałam był najlepszy przyjaciel głównego bohatera Damian. Chłopak, mimo beznadziejnych rozterek miłosnych (tak, tak pisałam, że ma żonę) wydał mi się bystrą i mądrą postacią.
Książkę czytało się ciężko, lecz nie było to spowodowane językiem, lecz ciągłym skakaniem po wątkach. Gdy zdążyłam przyzwyczaić się i oswoić z historią z 1636r. autorka zmieniała czas akcji i rozpoczynała nowy rozdział o Alku. Gdy myślałam, że znam już wszystkich bohaterów, nagle pojawiał się wątek pisany z perspektywy kogoś zupełnie obcego.
Oprawa bardzo mi się podoba. Połączenie banknotu (?) i tulipanów idealnie oddaje przekaz płynący z tej historii, mówiącej o wolności, nauce, a przede wszystkim o walce o rzadkie i piękne tulipany, za których cebulki oddawali cały swój dobytek.
Historia przedstawiona przez panią Danielle Herrmans nie była zła, wręcz mnie zaciekawiła i wciągnęła, jednak sposób jej przedstawienia nie przypadł mi do gustu. W wyniku tego na lubimyczytac.pl książka otrzymała 4 gwiazdki, które przyznałam jedynie ze względu na ciekawy pomysł na treść i to, że autorka musiała poszperać w źródłach, żeby się dowiedzieć czegoś o tulipomanii, która w sama w sobie jest niezwykle interesująca.
Jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś na ten temat, a polecam. Wrzucam Wam link do wikipedii.
Stamtąd też załączam zdjęcie najrzadszego i najbardziej pożądanego tulipana tamtych czasów - Semper Augustus.
Pozdrawiam serdecznie i całuję
WysnilamSen
Dziś specjalnie dla Was recenzja :) Jej! Na pewno się cieszycie ;)
Pod ostrze noża padł "Tulipanowy wirus" autorstwa Danielle Hermans, który niedawno skończyłam czytać.

Jest to kryminał z wątkami historycznymi dotyczącymi okresu tulipomanii, czyli XVII wiecznej Holandii. Akcja dzieje się nie tylko w latach 1636-37, ale głównie w czasach współczesnych.
Młody artysta Alek otrzymuje od swojego umierającego wuja Franka tajemniczą, piękną książkę pełną rysunków tulipanów. Chłopak wraz ze swoim najlepszym przyjacielem i jego żoną usiłują odkryć, kto stoi za śmiercią Franka oraz jaki związek z tym miała księga. Pomocą w rozwiązaniu zagadki są przyjaciele zmarłego, którzy stopniowo opowiadają młodym historię działacza i handlarza tulipanów Woutera Winckela. Życie Alka i przyjaciół staje pod znakiem zapytania, a wszystko zależy od tego czy uda im się rozwiązać zagadkę.
Młodzi podążając śladami handlu tulipanami i wskazówkami zostawianymi przez Franka odkrywają historię druzgocącej dla ekonomii oraz gospodarki państwa aukcji tulipanów.
Głównym bohaterem jest porywczy i młody Alek. Najlepszą cechą bohatera jest chyba to, że posiada inteligentnego przyjaciela, bo sam momentami postępował tak idiotycznie i bezmyślnie, że aż bolało (nie umiem inaczej tego określić). Bohaterem, którego zaakceptowałam był najlepszy przyjaciel głównego bohatera Damian. Chłopak, mimo beznadziejnych rozterek miłosnych (tak, tak pisałam, że ma żonę) wydał mi się bystrą i mądrą postacią.
Książkę czytało się ciężko, lecz nie było to spowodowane językiem, lecz ciągłym skakaniem po wątkach. Gdy zdążyłam przyzwyczaić się i oswoić z historią z 1636r. autorka zmieniała czas akcji i rozpoczynała nowy rozdział o Alku. Gdy myślałam, że znam już wszystkich bohaterów, nagle pojawiał się wątek pisany z perspektywy kogoś zupełnie obcego. Oprawa bardzo mi się podoba. Połączenie banknotu (?) i tulipanów idealnie oddaje przekaz płynący z tej historii, mówiącej o wolności, nauce, a przede wszystkim o walce o rzadkie i piękne tulipany, za których cebulki oddawali cały swój dobytek.
Historia przedstawiona przez panią Danielle Herrmans nie była zła, wręcz mnie zaciekawiła i wciągnęła, jednak sposób jej przedstawienia nie przypadł mi do gustu. W wyniku tego na lubimyczytac.pl książka otrzymała 4 gwiazdki, które przyznałam jedynie ze względu na ciekawy pomysł na treść i to, że autorka musiała poszperać w źródłach, żeby się dowiedzieć czegoś o tulipomanii, która w sama w sobie jest niezwykle interesująca.
Jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś na ten temat, a polecam. Wrzucam Wam link do wikipedii.
Stamtąd też załączam zdjęcie najrzadszego i najbardziej pożądanego tulipana tamtych czasów - Semper Augustus.
Pozdrawiam serdecznie i całuję
WysnilamSen
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie nam bardzo miło jeśli podzielisz się z nami swoim zdaniem :)