Opiekunka



Nie ma nic lepszego na popołudniowy odpoczynek na świeżym powietrzu niż dobry thriller. 5 czerwca premiera thrillera psychologicznego brytyjskiej autorki Sheryl Browne pod tytułem „Opiekunka”. Opis zapowiada coś ciekawego, a hasło na okładce intryguje. Czy treść będzie równie dobra, jak zapowiedzi i czy nada się na letni odpoczynek?

Gdy dom sąsiadki komisarza Caina spłonął, mężczyzna wraz z żoną przyjęli dziewczynę pod swój dach, oferując jednocześnie zatrudnienie. Zadaniem Jude była pomoc Melissie z córkami, gdy ta zajmowała się pracą w warsztacie. Wszystko wydaje się układać idealnie. Dziewczynki od razu polubiły swoją nową opiekunkę, a i rodzice zyskali więcej czasu na pracę i dla siebie nawzajem. Jednak im dłużej dziewczyna przebywa w ich domu, tym bardziej wszystko zaczyna rozpadać się na kawałeczki. Czy Mark na pewno jest wierny żonie? Czy Melissa wróciła do starych nawyków? Pojawiają się kolejne wątpliwości i zwady. Czym są one spowodowane? Kim tak naprawdę jest Jude?

Komisarz Cain jest dobrym, sumiennym i zaangażowanym policjantem,dobrym, troskliwym ojcem i kochającym mężem. Na pierwszy rzut oka (na drugi zresztą też) wydaje się mężczyzną idealnym. Dopiero po zagłębieniu się w historię czytelnik może poznać, że mężczyzna nie jest tak perfekcyjny, jednak nie można zaprzeczyć, że jest dobrym człowiekiem. Jeżeli zły los spotka tak wykreowaną postać, czytelnik automatycznie zaczyna mu współczuć. Tak też miało być w tym przypadku. Jednak powolny rozpad rodziny, który przedstawiła autorka, nie wywarł na mnie większego znaczenia. Tak naprawdę czułam, że wszystkie problemy, które napotkała rodzina komisarza są spowodowane pewnego rodzaju lekkomyślnością i krótkowzrocznością, trochę tak jakby bohaterowie zupełnie nie myśleli co robią i uważali, że świat składa się z różowych misiów i samych słodkich, niewinnych ludzi (przypominam, że mamy tu policjanta, a historia rodziny do różowych nie należy). Według mnie cała historia opiera się na naiwności ludzi oraz jakiejś przedziwnej zdolności niezauważania rzeczy, które innym wydają się oczywiste.

Sami bohaterowie, jak wspomniałam wcześniej, są z pozoru bez skazy, a w trakcie lektury, pokazywane są kolejne rysy na ich charakterze. Im dalej zabrniemy w historię tym więcej jest przed nami odkryte. Czytelnik dostaje poznaje zdarzenie oraz myśli istotnych bohaterów, czyli Melissy, Marka oraz Jude. Co więcej bohaterowie często wspominają zdarzenia z przeszłości, co umożliwia czytelnikowi spojrzenie na ich myśli z innej perspektywy.

Aspektem, który podobał mi się w “Opiekunce” jest ogromna troska Marka o żonę, walka o małżeństwo, mimo że kobieta mu tego nie ułatwia. Autorce udało się w powieści poruszyć naprawdę wiele trudnych tematów: przemoc seksualną, choroby psychiczne czy ból po stracie dziecka. Myślę, że poradziła sobie z tymi wątkami całkiem nieźle.

Czytając opis książki liczyłam na dużo więcej tajemnic oraz zdecydowanie bardziej skomplikowanej fabuły. Niestety, dostałam przede wszystkim Jude, która jest monotonna, nudna i przewidywalna, a jedyne jej myśli prowadzały się do tego, że albo jest napalona albo chce zrealizować swój plan (którego częścią jest bycie napaloną). Muszę przyznać, że po połowie książki byłam zmęczona czytaniem „Opiekunki” i miałam wrażenie, że autorka przeciąga powieść trochę na siłę.

Podsumowując, autorka zabrała się za naprawdę trudne tematy i w tej kwestii poradziła sobie nieźle, jednak samo poprowadzenie fabuły nie zachwyca. Myślę, że gdyby książka była krótsza, można byłoby osiągnąć ten sam efekt bez utraty jakichkolwiek istotnych zdarzeń, ba zachowując większość nieistotnych. Cóż, myślę, że książka nie jest zła, ale zdecydowanie nie jest też dobra. Podczas lektury się wynudziłam, więc „Opiekunka” dostaje ode mnie 4/10 gwiazdek.

A Wy sięgnięcie po “Opiekunkę”? A może polecacie jakiś ciekawy thriller?
Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach!

WyśniłamSen

Komentarze

Popularne posty