Poradnik przetrwania – Trzy mroczne korony
W końcu sięgnęłam po książkę, która czekała na mnie dość długo (co prawda wydanie w języku angielskim, ale jednak). Dzięki akcji organizowanej przez wydawnictwo Moondrive w moich łapkach znalazła się książka “Trzy Mroczne Korony” – wersja polska oraz audiobook tej powieści, więc na zmianę czytając i słuchając poznałam losy bohaterów.
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat powieści.
∼ Każdy dar jest jednocześnie jasny i mroczny. ∼
Fennbrin, wyspa, na której na świat przyszły trzy siostry – Arsione, Mirabella oraz Katherine. Bliźniaczki w swoje 16 -ste urodziny, w święto Beltane mają rozpocząć walkę o tron i życie. Na przeciwko siebie staną te, które obiecały bronić siebie nawzajem, a wyspa nie pozwoli im na ucieczkę.
Mirabella wychowana wśród władających żywiołami, strzeżona przez kapłanki wydaje się najsilniejszą z sióstr. Słuchają się jej płomienie, błyskawice, wiatr i woda, a jej moc nie ma sobie równych. Powstaje pytanie – czy jest w stanie zabić siostry?
Katherine z całych sił próbuje przysporzyć powodów do dumy Natalii, głowie rodu trucicieli, jednak jej dar jest śmiesznie słaby, zwłaszcza jak na królową, a dziewczyna wygląda mizernie. Czy Pietyr pomoże jej zmienić przewidywany wynik rozgrywki między królowymi?
Arsinoe, wychowywane z najpotężniejszą panią natury w historii wyspy próbuje znaleźć choćby cień nadziei na przeżycie w obliczu braku jakichkolwiek mocy. Chwyta się jedynej deski ratunku – niskiej magii, która może ją uratować, lecz równie dobrze zostawić jej życie oraz jej bliskich w ruinie. Czy Arsinoe odnajdzie swój dar?
Mirabella wychowana wśród władających żywiołami, strzeżona przez kapłanki wydaje się najsilniejszą z sióstr. Słuchają się jej płomienie, błyskawice, wiatr i woda, a jej moc nie ma sobie równych. Powstaje pytanie – czy jest w stanie zabić siostry?
Katherine z całych sił próbuje przysporzyć powodów do dumy Natalii, głowie rodu trucicieli, jednak jej dar jest śmiesznie słaby, zwłaszcza jak na królową, a dziewczyna wygląda mizernie. Czy Pietyr pomoże jej zmienić przewidywany wynik rozgrywki między królowymi?
Arsinoe, wychowywane z najpotężniejszą panią natury w historii wyspy próbuje znaleźć choćby cień nadziei na przeżycie w obliczu braku jakichkolwiek mocy. Chwyta się jedynej deski ratunku – niskiej magii, która może ją uratować, lecz równie dobrze zostawić jej życie oraz jej bliskich w ruinie. Czy Arsinoe odnajdzie swój dar?
Narracja w książce prowadzona jest w trzeciej osobie. Poznajemy historię podglądając każdą z sióstr po kolei (zazwyczaj: Katherine, Arsinoe, Mirabella). Dodatkowo rozdziały oznaczone są adnotacją wskazującą na miejsce akcji, a miejscami dostajemy także informację o czasie (w odniesieniu do Beltane). Autorka pisząc książkę zwróciła szczególną uwagę na postaci drugoplanowe. Wyjątkową bohaterką jest Jules, najlepsza przyjaciółka Arsinoe. Miałam wrażenie, że dziewczyna odegra ważną rolę w kolejnych tomach, gdyż dowiadujemy się o lwiej części jej życia. Znaczącą rolę odgrywa także dwóch chłopców Pietyr oraz Joseph. I jak tego pierwszego nawet polubiłam, to drugi był okrutnie irytujący. (Chyba nic nie sprawi, że moje odczucia wobec niego się zmienią).
Przejdźmy do samych królowych. Na początku miałam wrażenie, że wszystkie te bohaterki są identyczne (Tylko ja? Dajcie znać jeśli Wy też.). Później trochę się polepszyło, lecz w dalszym ciągu wszystkie trzy wydawały mi się płaskie, ale przede wszystkim ich główną cechą była naiwność. Bez mrugnięcia okiem przyjęły, że normalne jest to, że mają się nawzajem zabić w celu uzyskaniu władzy. No kurde! Zostały wychowane w miarę możliwości normalnych rodzinach (może oprócz Katherine) i nie wydaje im się dziwny fakt morderstwa siostry? Rozumiem wychowanie i tak dalej, ale wszystko ma swoje granice. To nawet byłabym w stanie zaakceptować, ale fakt, że w pewnym momencie strasznie ważnym staje się to, jak będą wyglądać podczas święta Beltane i czy zalotnicy będą zwracać na nie uwagę, już nie do końca. Serio?! Mogą zginąć, ale najważniejsze jest to, która jest najładniejsza?
Koniec wywlekania żalów o bohaterach.
Koniec wywlekania żalów o bohaterach.
Przed lekturą byłam niemal pewna, że najbardziej polubię wątek Mirabelli, jej opis mnie przekonał, lecz muszę przyznać, że się odrobinę zawiodłam. Okazała się kluseczką, która mimo swojej mocy przez większość czasu jest po prostu bezradna. Jak zaczęłam czytać/słuchać najwięcej mojej uwagi przyciągnęła Katherine, może przez to jak była traktowana (była takim Kopciuszkiem). Jednak finalnie moją faworytką została Arsinoe i to fragmenty o niej oraz jej próbach odnalezienia siebie, w cieniu potężnej przyjaciółki (i pantery), okazały się najciekawsze.
Świat wykreowany przez Kenadre Blake wymaga dopracowania, ale jest niezłym początkiem, na podstawie, którego można zbudować ciekawą, intrygującą powieść. Miejsca, w których przebywają dziewczyny opisane zostały w sposób, który nie nuży czytelnika.
W sumie, cieszę się, że udało nam się w aż takim stopniu poznać drugoplanowych bohaterów, bo to ich losów jestem najbardziej ciekawa – zwłaszcza Jules.
Ponad połowę książki wysłuchałam, co sprawiło, że nie zwracałam aż takiej uwagi na szczegóły, co mam wrażenie, że zadziałało na plus dla tej powieści.
Trzy mroczne korony nie spełniły moich oczekiwań. Miałam nadzieję na znaczenie więcej, ponieważ:
a) książka zapowiadała się naprawdę ciekawie – opisy, postaci
b) Anna we krwi była super
c) promocja zrobiła swoje.
a) książka zapowiadała się naprawdę ciekawie – opisy, postaci
b) Anna we krwi była super
c) promocja zrobiła swoje.
Mimo rozczarowania jakiego przysporzyła mi lektura, książka nie jest totalną porażką. Może się spodobać (nie tylko cudowne wydanie z kolorowymi brzegami stron w Polsce czy różnymi koronami w Wielkiej Brytanii), jednak nie ma co liczyć na fajerwerki. Zakończenie można przewidzieć, a bohaterowie są płascy. Sama historia mnie czymś do siebie przekonuje (jeszcze nie odkryłam czym), więc Trzy Mroczne Korony dostają ode mnie etykietkę przeciętniaka oraz 5/10 gwiazdek. Możecie się spodziewać recenzji drugiego tomu, gdy tylko będę miała chwilę na przeczytanie.
Którą z królowych polubiliście najbardziej?
I które wydanie jest Waszym ulubionym?
Moim zdecydowanie to Tajwańskie, które znalazłam na Instagramie autorki.
I które wydanie jest Waszym ulubionym?
Moim zdecydowanie to Tajwańskie, które znalazłam na Instagramie autorki.
Piszcie mi swoje typy w komentarzach 😉
Pozdrawiam
WyśniłamSen
WyśniłamSen

Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie nam bardzo miło jeśli podzielisz się z nami swoim zdaniem :)