Twoje ciało należało niegdyś do mnie – “Wieża”

Dziś wyjątkowo, bo przedpremierowo. Już 29 listopada na polski rynek, nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc, wkroczy powieść urban fantasy “Wieża” Daniela O’Malleya. Jest to pierwszy tom serii “Archiwum Checquy”. Czy warto po niego sięgnąć?
Zapraszam na recenzję! 

Myfanwy Thomas, kobieta, która budzi się bez wspomnień otoczona ciałami, która musi zaufać listom odnalezionym w kieszeni płaszcza, która musi poradzić sobie z sytuacją, w której nikt, absolutnie nikt nie chciałby się znaleźć.
W ten właśnie sposób trafiamy do Wielkiej Brytanii i jej tajnej, nadnaturalnej organizacji Checquy – połączenia FBI, magicznych grzybów, macek ośmiornicy i …no właśnie czego jeszcze? Co więcej Myfanwy jest Wieżą, czyli osobą wysoko postawioną w organizacji.
Jak sobie poradzi? Czy odkryje co się stało za utratą wspomnień? I po co zamachowcom lateksowe rękawiczki?

“Wieża” pełna jest zagadek i trudnych słów, które (dzięki Bogu) jest wyjaśnione jak czytać. Myfanwy poznajemy od dwóch różnych stron – tej starej z przed utraty wspomnień, potulnej i zamkniętej w sobie Wieży oraz nowej, rezolutnej kobiety, która nie rozumie kim jest. Autor napisał książkę w bardzo ciekawy sposób, ponieważ powieść składa się z historii opisującej losy “nowej” Myfanwy oraz listów pisanych przez tą “starą”. Zabieg ten pozwalał lepiej zrozumieć, co się w książce dzieje – jak funkcjonuje organizacja, kto jest kim i co się działo w życiu Wieży przed atakiem. Na początku było to nieocenioną pomocą, tak w dalszej części sprawiało, że człowiek rwał sobie włosy z głowy – czemu? zapytacie, a no dlatego, że listy pojawiały się w środku akcji! I tu chcę sprostować – wbrew pozorom nie było to złe, gdyż rzucało zupełnie nowe światło na to, co się akurat działo.

– (…) Dlaczego przystojni faceci zawsze są gejami?
– Ech – mruknęła Myfanwy. Albo wampirami. 


Wykreowani przez Daniela O’Malleya bohaterowie są naprawdę interesujący, a “supermoce”, które wymyślił są zdecydowanie nieszablonowe. Zarówno głowna bohaterka (w obu odsłonach), jak i postaci z dalszego planu mają przemyślane i ciekawe osobowości, dzięki czemu łatwo ich polubić.
Mogę zapewnić, że książka obudzi w czytelniku detektywistyczny zapał, który sprawi, że z zapartym tchem będzie się czytać dalej, szukając winnych całego zamieszania. Uprzedzam, że nie będzie to łatwe zadanie, ponieważ wielu z bohaterów budzi bardzo pozytywne emocje.
Myślę, że stwierdzenie, że w książce sporo się dzieje nie oddaje wszystkich oryginalnych i dziwacznych sytuacji, z którymi skonfrontuje się Myfanwy. Nie zapominajmy, że dla niej jest to równie nowe jak dla nas (niepokojący jest jednak fakt, jak lekko to przyjęła).
Checquy skrywa ogrom tajemnic, które czekają na odkrycie. Z niecierpliwością czekam na kolejne części serii i mam nadzieję, że jeszcze spotkam Myfanwy oraz pozostałych niezwykłych bohaterów tajnej organizacji działającej w służbie Wielkiej Brytanii, a Was serdecznie zachęcam do przeczytania, bo naprawdę warto! “Wieża” otrzymała ode mnie 9/10 gwiazdek.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Przyznam, że rzadko sięgam po urban fantasy, a przecież uwielbiam “Daninę” i “Waleczną”, a teraz pokochałam “Wieżę”.
Koniecznie dajcie znać w komentarzu czy sięgnięcie po tą powieść.

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli
WyśniłamSen

Komentarze

Popularne posty