W świecie pełnym książek, czyli podróż na Warszawskie Targi Książki

Witajcie Kochani!

Dziś baaaaardzo spóźniona relacja z WTK. Zapraszamy!



W drodze na Targi
Dla nas Targi zaczęły się w piątek po południu, a naszym celem było rozejrzenie się i kupienie książek. Czy cel został spełniony? Oczywiście.
Na początku czekała nas dość długa po prawie godzinna podróż tramwajem, a później jeszcze krótki spacerek. Możecie wyobrazić sobie, jak się cieszyłam, gdy już udało nam się dotrzeć na miejsce! 
Najpierw ruszyliśmy na obejście stoisk wydawnictw w poszukiwaniu nowinek i pozycji z listy do kupienia. Tym sposobem do mojej biblioteczki trafiła "Korona" Kiery Cass oraz "Przebaczenie" Lauren Kate. 
Gosiowe, targowe zdobycze
Kilka razy trafiliśmy na przemiłą panią, która usiłowała przekonać nas do zakupu książki z wierszami i ilustracjami kotów. Książka była naprawdę ładna i oryginalna, lecz tak naprawdę przekonaliśmy się o tym dopiero, gdy pan wyrecytował nam kilka wierszyków, cóż niestety (przynajmniej z mojej strony, nie kupiliśmy jej). Później nadeszła moja ulubiona chwila na Targach, czyli podróż po antykwariatach. Właśnie tam odbyliśmy parę miłych rozmów i znaleźliśmy kilka perełek. Co więcej spotkałam pana Piotra- właściciela antykwariatu, który nazywa się tak samo jak ja! Co udało nam się kupić w antykwariatach? 
Prezenty dla brata
Całkiem sporo, przede wszystkim "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta" dla mnie, "Carską manierkę" dla Grzesia i "Magię krwi" dla brata, który z pewnością też chętnie pokręciłby się po targach. Przedostatnim punktem podróży były stoiska planszówek, które tylko przejrzeliśmy "na szybko". 
Piękne epikbox'owe zakładki
Na samym końcu odwiedziliśmy epikboxa, gdzie kupiłam te niezwykłe magnetyczne zakładki, które teraz są chyba już wszędzie i robią furorę w świecie książek. Prawie zapomniałam o tych kilku stoiskach, które są rozstawione na dworze, tuż przed wejściem na targi. Wyszperałam tam "Bestię", którą kiedyś planowałam kupić oraz komiks "Percy Jackson. Złodziej Pioruna" - idealny prezent dla młodego. 



Grzesiowe, targowe zdobycze
W sobotę niestety nie mogłam być na targach, jednak mógł być mój chłopak i to z jego relacją Was zostawiam ;)


Grześ z Andrzejem Ziemiańskim
Sobotę rozpocząłem według mojego, wcześniej już ustalonego z Gosią planu. Na początek odszukałem stoisko Fabryki Słów. Trochę po nim pochodziłem i ustawiłem się w kolejce po podpis Andrzeja Ziemiańskiego w moim, podniszczonym już trochę od czytania egzemplarzu Achai. Pan Ziemiański okazał się być przemiłym człowiekiem. Zauważyłem to jeszcze stojąc w kolejce, kiedy to zrobił selfika sobie i dziewczynie, która najwyraźniej ze stresu nie mogła sobie poradzić z tym zadaniem :) Kiedy nadeszła moja kolej oczywiście dałem książkę do podpisu, chwilkę porozmawiałem z panem Andrzejem i oczywiście uwieczniłem to na zdjęciu. Najlepsza była atmosfera całego spotkania - przyjazna, dla każdego tyle czasu ile go potrzebuje, autor naturalnie uśmiechnięty i bardzo zadowolony z takiej ilości fanów. 
Autograf od Katarzyny Bereniki Miszczuk
Autograf
Andrzeja Ziemiańskiego
Następnym punktem było zdobycie dla Gosi autografu od pani Katarzyny Bereniki Miszczuk. Miałem lekki problem ze znalezieniem odpowiedniego stoiska. Nie pamiętam już, jak dokładnie to wyglądało, ale stoisko ogólnie było opisane inną marką, a dopiero w nim było widać napis Uroboros. W każdym razie znalazłem i ustawiłem się w kolejce, dosyć długiej muszę przyznać. Kolejce, swoja drogą, złożonej na tą chwile przynajmniej z samych kobiet/dziewczyn i mnie. Podpis w końcu zdobyłem i mogłem nim obdarować Gosię. Otrzymałem też od pani Miszczuk propozycję przeczytania "Szeptuchy", po tym jak się jej przyznałem, że to, co z jej książek do tej pory czytałem raczej nie przypadło mi do gustu. 
Autograf Andrzeja Pilipiuka
Jako, że miałem trochę czasu do spotkania z panem Andrzejem Pilipiukiem to wybrałem się do antykwariatów. Spędziłem tam trochę czasu i wróciłem na stoisko Fabryki Słów. 
Sobotnie tłumy
Jako, że czasu było sporo to przeglądałem sobie książki Pilipiuka, razem z pewnym jegomościem w czerwonym polarze który stał obok mnie. Myślałem, że to ktoś z obsługi stoiska, w końcu miał na nim logo tego właśnie, wydawnictwa. Jakie było moje zdziwienie, kiedy rozpoznałem w tej osobie pana Pilipiuka. Tak, stał on tam sobie i przeglądał własne książki. Udało mi się go zatrzymać, podchodząc z jego książką i zaczynając od rozciągniętego: 
Dzień dooobry.... 
Pan Andrzej się uśmiechnął i przygarnął mnie gestem i wziął książkę do podpisu. Udało mi się zamienić z nim kilka słów. Stwierdził, że "Kuzynki", które tak lubię to była raczej literatura dla kobiet (ale i tak mi to nie przeszkadza).
Tak jak wszyscy autorzy jakich spotkałem - bardzo miły człowiek. Na koniec stwierdził, że niestety ale trochę się spieszy, bo sam chciałby coś tu kupić, a za pół godziny ma spotkanie autorskie z fanami, na które jeszcze kilka minut wcześniej sam się wybierałem. Skoro już spełniłem mój plan na ten dzień, skierowałem się do wyjścia i tak zakończyłem sobotnie odwiedziny na targach książki w Warszawie.
Jedno z cudnych zdjęć z Maciejem Stuhrem

Niedziela również została umilona przez wizytę na targach. Pojechaliśmy z nowymi siłami. Dość ciężko znoszę taki natłok ludzi i taką temperaturę, o czym sobie przypomniałam na targach. Cóż, był plan do zrealizowania, więc trzeba było wytrzymać. Na pierwszy ogień poszliśmy do Macieja Stuhra. 

Autograf Macieja Stuhra
Kupiłam jego książkę i szybko ustawiliśmy się w wężyku. Tak upłynęło nam jakieś pół godziny, ale czy warto było? Jasne, że tak! Mamy zdjęcie, a ja autograf.
Z Remigiuszem Mrozem
Ponieważ wiedzieliśmy, że jeszcze mamy chwilkę trochę okrężną drogą ruszyliśmy do ogonka Remigiusza Mroza. Tym razem nie liczyłam na autograf dla siebie, lecz dla taty. Targi są idealnym miejscem na zakup prezentu na dzień Matki, czy dzień Ojca. W ten oto sposób zdobyłam świetny prezent, a przy okazji sama będę miała szansę zapoznać się z twórczością Remigiusza Mroza, który ostatnio podbija polski rynek książkowy. 
Autograf Remigiusza Mroza dla Taty
Na niedziele zaplanowaliśmy jeszcze rajd po planszówkach i cóż nie mogliśmy się powstrzymać. Do gry Grzesia został dokupiony dodatek, który dostępny je

st tylko na targach i konwentach - mowa tu o Teomachii, którą serdecznie polecamy (choć on zawsze ze mną wygrywa...). Na pożegnanie ruszyliśmy jeszcze do antykwariatu pana Piotra i tam znaleźliśmy jeden z tomów "Eragona" w twardej oprawie, którego Luby poszukiwał od dłuższego czasu. 
A na pożegnanie ostatnie selfie :)

Tak skończyły się dla nas targi. Kilka nowych pozycji, autografów, znani autorzy, nowa znajomość, niesamowita atmosfera, uśmiechnięci ludzie i ogrom książek idealny dla każdego książkoholika.

Już w domciu




Serdecznie pozdrawiamy

WyśniłamSen i Valartian

Komentarze

Popularne posty