Las na granicy światów


Przez bardzo długi czas moją ulubioną powieścią była "Danina" Holly Black, od tamtej pory mam ogromny sentyment do powieści tej autorki i magicznego świata faerie, który wykreowała. Niedawno na polskim rynku pojawiła się kolejna jej książka - "Las na granicy światów". Opowieść o Hazel również dzieje się w świeci pełnym magii, którą poznaliśmy w "Okrutnym księciu" czy "Daninie". Miasteczko, w którym żyje dziewczyna stoi nieopodal jednego z Dworu Króla Olszyn, co więcej część mieszkańców miała kontakt z członkami dworu, a w pobliskim lesie stoi szklana trumna, w której każdy mieszkaniec i turysta może podziwiać złożonego w niej elfiego księcia. Hazel wraz z bratem Benem całe dzieciństwo spędzili na planowaniu uratowania chłopca. Ciche marzenie oddala się wraz z upływem lat, a szklana trumna staje się dla nich miejscem spotkań ze znajomymi. Pewnego dnia okazuje się, że trumna jest pusta, a chłopiec uciekł. Hazel podejrzewa, że mogła mieć z tym coś wspólnego. Kim jest potwór poszukujący księcia z trumny? Kim jest sam chłopiec? I jaką rolę odegra w tym Ben i Hazel?

Hazel na pierwszy rzut oka wydaje się typową żądną zabawy i imprezowania nastolatką, której nie w głowie odpowiedzialność. Z każdą stroną dowiadujemy się więcej o jej dość niezwykłym dzieciństwie i niekoniecznie roztropnych decyzjach. Co można o niej powiedzieć - jest niesamowicie uparta oraz zrobi wszystko, żeby było tak jak ona chce. Pod niektórymi względami bardzo przypomina Jude z Okrutnego Księcia. Hazel nie jest postacią, którą łatwo polubić, na szczęście mamy tu więcej postaci, które odgrywają dość istotne role, które możemy poznać na kartach książki. Przede wszystkim brat Hazel - Ben. Chłopak jest naprawdę bardzo sympatyczną postacią, która ma tylko jeden problem - wyrażanie swoich emocji. Z jednej strony się wkurza, z drugiej nie pokazuje tego, długo nie mogłam rozgryźć tej postaci dopóki nie zrozumiałam, że on ma być taką trochę kluską (trochę przypomina mi Nevilla z Harrego Pottera). Do kompletu dostajemy elfa, który żyje wśród ludzi, a zarazem najlepszego kumpla Bena - Jake'a oraz księcia Severina, którego fani Holly Black mogą kojarzyć z innych powieści. 

Główną zaletą książki jest świat stworzony przez autorkę, doskonale znany przez jej fanów z Okrutnego Księcia czy Daniny (która swoją drogą ma być wznowiona). Wracamy do Dworów i niesforne elfy, które przekręcają każdą obietnicę, zaskakują swoją przewrotnością i są nie tylko piękne ale też niebezpieczne. Autorce udało się też ujawnić bardzo dużo elementów zagadki pozwalając czytelnikowi dużo się domyślić, a jednocześnie nie sprawiając, że książka stanie się nudna 

Pora przejść do tego co mi się nie podobało. Po pierwsze schematyczność głównej bohaterki, po drugie miałam wrażenie, że w porównaniu do innych książek autorki ta jest nieco zbyt "młodzieżowa", jednocześnie nią nie będąc. Myślę, że może to powodować fakt, że niektóre rzeczy, które były popularne w czasie kiedy książka miała zagraniczną premierę po prostu straciły ważność (premiera książki była w 2015 roku czyli 5 lat temu plus czas kiedy książka była pisana i redagowana).

"Las na granicy światów" był miłym powrotem do świata wykreowanego przez Holly Black, jednak nie był porywający i zaskakujący. Musze przyznać, że dużo bardziej przypadła mi do gustu seria Modern Fairy Tale (która swoją drogą ma być wydana w Polsce ponownie i tym razem w całości - już nie mogę się doczekać, by dorwać nowe wydanie Daniny) czy Okrutny książkę. Finalnie książka dostała ode mnie 8/10 gwiazdek.

Pozdrawiam
WyśniłamSen

Komentarze

Popularne posty