Zbrodnia po irlandzku


Jak odpoczywać to tylko z książką. Ale jaką książkę wybrać? Może kryminał napisany nie do końca na poważnie? Aleksandra Rumin proponuje typowo letnią książkę pod tytułem „Zbrodnia po irlandzku”. Co sugeruje tytuł – nie zbyt specjalny kryminał, co sugeruje okładka – dobrą komedię. A jaka okazała się książka?
Zapraszam do przeczytania mojej opinii.

Wszystkim spragnionym zagranicznych wycieczek wychodzi naprzeciw biuro podróży „Hej, Wakacje!”. Jako jedni z pierwszych proponują jakże prestiżową wycieczkę objazdową po przepięknej Irlandię. Jednak pierwszy wyjazd okazuje wyprawą dla wybranych, mianowicie jednostek, które wygrały zorganizowany przez biuro konkurs. Na czele ekipy złożonej z samych osobistości stoi przewodnik wycieczki – Tomek, który od lat zmaga się z alkoholizmem. Co mogłoby pójść nie tak?

Okazuje się, że całkiem sporo.

Głównym atutem powieści są jej bohaterowie. W jednej książce trafiamy na przemiłego, starszego pana Czesława, bogatą byłą modelkę Idalię, ekscentryczną artystkę Elwirę, radosną i pełną energii Różę, prezesa Gucia, skrytego Teodora oraz wisienkę na torcie, czyli wyjątkowo wredną, straszą panią o przeuroczym pseudonimie – Baronowa Raszpla. Taki zestaw sprawia, że prędzej czy później pojawią się kłopoty. Bohaterowie powieści wykreowani są na bazie stereotypów, co sprawia, że książka jest jeszcze zabawniejsza i przyjemniejsza w odbiorze. Wiele sytuacji, w których znajdują się bohaterowie może zostać utożsamione z typowym „wczasowiczem”. Wszystkie te złe cechy zostają wyolbrzymione i wyśmiane.

Zamysłem autorki było ukazanie polskiej wycieczki objazdowej w krzywym zwierciadle, co udało się znakomicie. Lektura mimo swoich niewielkich gabarytów przysparza wielu okazji do parsknięcia śmiechem czy złapania się za głowę z niedowierzania w ludzką głupotę. „Zbrodnia po irlandzku” jest idealną powieścią na poprawę humoru.

Książka skonstruowana jest w ciekawy sposób. Rozdziały, w których zaczyna się każdy kolejny dzień wycieczki opatrzone są notatką „z broszurki” biura podróży informującą o planie dnia oraz krótkim opisem atrakcji. Książka dzięki temu jest ciekawsza w formie. Fabuła „Zbrodni po irlandzku” jest intrygująca. Nie dość, że tytułowa zbrodnia wygląda na dobrze zaplanowaną, to sam morderca bardzo dobrze się kryje, a żaden z uczestników wycieczki nie wydaje się wystarczająco podejrzany. Muszę także przyznać, że takiego obrotu spraw, jaki został przedstawiony w książce bym się nie spodziewała. Uroku powieści dodają opisy Irlandii, mimo że większość z nich jest okraszona deszczem.

„Zbrodnia po irlandzku” jest książką należącą do grupy tych tak irracjonalnych i absurdalnych, że aż dobrych. Jedyne czego wymaga od czytelnika to poczucia humoru, co czyni ją świetną pozycję do zrelaksowania się i poprawy humoru. Powieść czyta się jednym tchem, a jedna zabawna sytuacja goni kolejną. „Zbrodnię po irlandzku” polecam, jako książkę na zupełne odstresowanie, gdy ma się ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego. Powieść otrzymuje ode mnie 7/10 gwiazdek.

Czytaliście już książki Aleksandry Rumin – „Zbrodnia i kraś” lub „Zbrodnia po irlandzku”?
Lubicie odrobinę absurdalne historie?

Pozdrawiam
WyśniłamSen

Komentarze

Popularne posty