Penny Blubaugh "Mrok kwiatów" - recenzja



Witajcie,
Znowu się rozleniwiłam troszkę i dawno nic już nie pisałam, ale mam wytłumaczenie, mianowicie studia studia studia…
Spójrzmy na to tak, mało czasu na pisanie, czyli mało czasu na czytanie. Ostatnią moją lekturą była Matematyka dyskretna dla informatyków, więc powiedziałabym, że nie jest to zbyt porywające.
Jutro „mini” kolokwium z dyskretnej, ale jakoś to będzie, a w tak zwanym między czasie…
… opowiem Wam o książce, o której już pisałam w poprzednim poście.

Mrok kwiatów Penny Blubaugh


Książka mówi o grupie przyjaciół, którzy stali się rodziną w miarę upływu czasu i różnych chwil spędzonych ze sobą. Ich celem jest moralizowanie ludzi poprzez wystawianie magicznych przedstawień teatralnych. Trzeba zdradzić, że nie wszyscy członkowie trupy są ludźmi. Wśród scenerii nieszczęścia, nałogów, biedy, ich sztuki zachwycają publikę treściami i czystym pięknem przekazu. W zespole jest młoda dziewczyna Persja z perspektywy, której snuta jest opowieść. Niefortunny zbieg okoliczności prowadzi tego, że przyjaciele muszą uciec do Krainy Magii, rządzącej się swoimi własnymi prawami. Banici, bo tak się nazywają, nie rezygnują z celu, jaki sobie postanowili i nawet w obcym sobie świecie, zajmują się tym, co umieją najlepiej - teatrem.
Powieść, mimo że książka długa nie jest i czyta się ją nie najgorzej, to miałam momenty kryzysu, jednak w zadziwiającym tempie dochodziłam do siebie, może, dlatego, że naprawdę polubiłam główną bohaterkę, jak i wszystkich członków tej niezwykłej trupy. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się po tej książce, tak dziwnych wątków miłosnych, a raczej miłości typowej dla baśni i legend, jednak zaskoczenie tego typu było bardzo miłe. Zarysuję troszkę postaci:
Persja – młoda dziewczyna, która przeniosła się do Banitów kierowana troszkę instynktem troszkę chęcią ucieczki, zakochuje się w jednym z członków trupy (mam wrażenie, że czasem naiwnie myśli, iż tego nie widać) Nicholasie, w trupie zajmuje się broszurami i oczywiście gra.
Nicholas – student prawa, aktor, w trupie zajmuje się oświetleniem.
Tonio – główny dowodzący Banitów, pisze teksty, w czym pomaga mu Max – były bokser.
Floss – zdecydowanie nie człowiek, zajmuje się kukiełkami i całą magią za kulisami, dzięki niej do trupy dołączyła Łucja – najbardziej wrażliwa i delikatna istotka w całej powieści.
Okładka, jak się przekonałam ma niewiele wspólnego z treścią, chyba, że pójdziemy głębiej i znajdziemy powiązanie wyobrażenia Krainy Magii i brutalną rzeczywistość, jednak, by do końca to pojąć trzeba przeczytać książkę. Rozdziały są wg mnie bardzo fajnie tytułowane, za każdym razem jest to jakby cytat, pochodzący z dalszej treści. Do tego wszystkiego od czasu do czasu dochodzą „komentarze” – nie wiem, jakby to inaczej nazwać, są to przemyślenia i stwierdzenia pewnych faktów, które tworzą się w głowie głównej bohaterki.
Powieść posiada mnóstwo wątków, przez co szybko się kończy. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że może jest jakaś kolejna część, jednak jest to jeden tom. Czytając odnajdziemy całą gamę reakcji ludzi na inność oraz przedstawienie wartości przyjaźni. Na przykładzie Banitów szybko dojdziemy do wniosku, że rodziną dla człowieka są nie tylko osoby związane przez więzy krwi, lecz także przyjaciele, będący w stanie poświęcić wszystko, by wszystko było tak, jak być powinno. Trupa daje przykład wytrwałości w działaniach oraz sposobu pokazania siebie, swojego zadnia w świecie.


Dane techniczne książki:
Tytuł: Mrok kwiatów
Autor: Penny Blubaugh
Ilość stron: 255
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011


Pozdrawiam Was cieplutko i proszę Was o opinie, komentarze i rady.

Wasza WyśniłamSen :*

Komentarze

Popularne posty